Skąd pomysł na drifting? Czy trenował Pan wcześniej inne sporty motorowe? Kiedy się rozpoczęła Pańska przygoda z driftem?
Od dzieciństwa ojciec zabierał mnie na żużel, gdzie również poniekąd ?driftują?. Być może stąd ten pomysł. Poważnie mówiąc, był to po prostu przypadek. Zobaczyłem, pokochałem i tak już pozostało! Motoryzacja jest we mnie od małego, teraz mogę się spełniać w czymś, co kocham. Od 2009 roku biorę udział w zawodach driftingowych.
Co fascynuje ludzi w jeździe w kontrolowanym poślizgu?
To trzeba po prostu poczuć, żeby zrozumieć. Ten sport uzależnia. Praktycznie każdy lubi poślizgać się w zimę, prawda? My to robimy profesjonalnie, dużo szybciej niż na śniegu, z pełną kontrolą samochodu. Daje to niesamowitą radość z jazdy. Nie bez przyczyny hasło “Keep Drifting Fun!” stało się kultowe. W tym sporcie pomimo całej powagi związanej z rywalizacją zawodnicy są wiecznie uśmiechnięci. Z driftu czerpiemy ogromną przyjemność.
W większości sportów motorowych kierowcy po prostu się ścigają. W rajdach walczą o jak najlepsze czasy, na podstawie których są potem klasyfikowani, w wyścigach rywalizują bezpośrednio pomiędzy sobą, czyli liczy się to, kto szybciej minie linię mety. W driftingu jest nieco inaczej. Ciągnie Pana, żeby od czasu do czasu choć na moment porzucić klasyczny drift i powalczyć w wyścigach, bądź rajdach?
Drifting jest trochę jak jazda figurowa na lodzie. Im ładniej to wygląda, lepiej technicznie, szybciej, płynniej i robimy większy show, tym wyższa jest ocena sędziów i poziom zadowolenie widzów. Drift ma w sobie cechy też innych odmian motosportu. Auta często posiadają moc przekraczającą 500 koni mechanicznych. Są o maszyny praktycznie niespotykane na drogach. Często dochodzi do kontaktu pomiędzy zawodnikami. Cała trasa przejazdu jest widoczna dla widzów, co z pozycji kibica jest niewątpliwe bardzo ważnym elementem. Tego na rajdach i większości wyścigów nie ma. To wszystko sprawia, że drifting to niewątpliwe wyjątkowa odmiana motosportu. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie tego, bym mógł zamienić drift na inną dyscyplinę sportu samochodowego.
Jakie cechy musi posiadać dobry drifter?
Aby stać się dobrym drifterem, przede wszystkim trzeba posiadać jedną podstawową cechę: po prostu kochać drift. Później już wszystko samo kręci się wkoło tej pasji. Co ważne, w tym sporcie nie wynik jest najważniejszy.
Jak zacząć zabawę w drift? Na jaki samochód postawić, o jakiej mocy, jak powinien być on przygotowany?
To jest bardzo trudne pytanie. Wszystko zależy od budżetu i zamiarów na przyszłość. Warto sprawdzić, czy ten sport jest dla nas, czy do tego po prostu się nadajemy. Jest możliwość wynajęcia samochodu wraz z instruktorem w różnych miejscach Polski. Jeżeli chcemy posiadać swój driftowóz, na początek auto o mocy 300 KM w zupełności wystarczy. Ja gdybym teraz zaczynał, wybrałbym Nissana Skyline R33 2.5T. Dla fanów BMW polecam E30 z silnikiem V8 4.0/4.4. Są to najtańsze samochody w zakupie i serwisowaniu. Wspominane 300 KM to moc, która wystarcza do walczenia o punkty w niższych ligach, aby docelowo awansować do topowych zawodów i walczyć z najlepszymi w kraju.
A jakie było Pana pierwsze auto do driftingu? Czym Pan obecnie bierze udział w zawodach?
Pierwszy sezon jeździłem Nissanem 200SX S13 z silnikiem ze Skylina R33 o mocy 400 KM. Od trzech lat startuję bardzo egzotycznym Nissanem S15 (model produkowany tylko z kierownicą po prawej stronie). Silnik to również 2.5l z R33, z dużą turbosprężarką Garret GT35r, która produkuje 630 KM. Silnik jest cały “zakuty”, a głowica złożona na mechanice, umożliwiająca kręcenie do 8800 obrotów (seryjnie 7000 rpm).
Dlaczego akurat Nissan?
Nissan to kultowa marka w świecie driftu. Właśnie w Nissanach Japończycy, ojcowie tego sportu, zaczynali driftować. Są to klasyczne, piękne auta, do których można dostać wszystko co potrzeba, ażeby zbudować idealny driftowóz.
Zawsze pociągały Pana tylko tylnonapędowce, czy zdarzało się, że jeździł Pan w życiu autami z napędem na przednią oś, bądź z napędem na cztery koła?
Zawsze lubiłem ślizgać się samochodami. Jak wiadomo, najlepsze predyspozycje do tego typu widowiskowej posiadają auta z napędem na tylną oś, choć przyznam szczerze, że posiadałem też samochody przednio i czteronapędowe, które były szybkimi autami do przemieszczania się na co dzień, jak i od czasu do czasu zabawy na torze czy lotnisku.
Gdzie szukać porad, pomocy, instruktażu, fachowych mechaników, jeśli marzy nam się trenowanie jazdy bokami?
Kilka teamów driftingowych w Polsce prowadzi działalność szkoleniową. Posiadają auta treningowe oraz zawodników z ogromnym doświadczeniem, którzy takie kursy przeprowadzają.. Szczegóły można znaleźć na takich stronach jak np. drifting.pl, stwdrift.pl. Nasz BUDMAT Auto RBteam na chwilę obecną nie prowadzi takiej działalności, lecz w już w przyszłym roku to się może zmienić. Zamierzamy dzielić się z młodymi adeptami driftu praktyczną wiedzą, którą w tym zakresie posiadamy.
Gzie trenować drifting? Ulice ze względów bezpieczeństwa nie wchodzą w grę. Ile jest torów w Polsce bądź innych miejsc do tego się nadających?
W Polsce jest niestety bardzo mało miejsc do trenowania, lecz dla chcącego nic trudnego. W Toruniu posiadamy MotoPark, gdzie trenować można praktycznie codziennie. Tory są jeszcze w Poznaniu, Kielcach, Koszalinie, na których cyklicznie, 1–2 razy w miesiącu, odbywają się zorganizowane treningi. Jest jeszcze kilka lotnisk i dużych placów, na których również organizowane są treningi np. w Rykach, STW — Warszawa czy Nowym Mieście.
A jak często Pan trenuje i na jakich torach?
W Polsce organizację zawodów mamy na doprawdy bardzo wysokim poziomie, dzięki czemu podczas poszczególnych rund jest dużo czasu na trening. W ubiegłym roku poza zawodami byłem na zaledwie jednym dodatkowym treningu sprawdzającym auto. W tym roku dzięki naszemu głównemu sponsorowi, firmie BUDMAT Auto, jako team posiadamy plac, na którym mamy możliwość trenowania i sprawdzania drifotwozów.
Drifting w porównaniu do innych sportów motorowych z punktu widzenia przeciętnego widza wydaje się być bardzo karkołomny? Czy faktycznie jest to bardziej niebezpieczna dyscyplina od innych odmian motosportu? O czym powinniśmy pamiętać dla zapewnienia sobie i innym bezpieczeństwa?
Drifting wygląda na bardzo niebezpieczny, ponieważ przy prędkościach często przekraczających 100 kilometrów na godzinę (Kielce ok. 160–170 km/h) pokonujemy zakręty w kontrolowanym poślizgu w parze z przeciwnikiem, którego powinniśmy jechać jak najbliżej. Do tego coraz częściej otaczają nas bandy, na których sędziowie zaznaczają strefy (tzw. clipping zone). Wtedy najlepiej jest otrzeć się tylnym zderzakiem o bandę. Myślę, że wygląda to na bardziej niebezpieczne, niż jest w rzeczywistości. Zajmujemy się tym profesjonalnie i startujemy autami, które są odpowiednio przygotowane do jazdy w poślizgu. Trzeba tu jednak wyraźnie zaznaczyć, że zawsze powinniśmy pamiętać o tym, aby trenować w miejscach do tego przystosowanych i zawsze w zapiętym kasku! To takie absolutne minimum.
W ubiegłym roku osiągnął Pan swój największy dotychczasowy sukces. Zwyciężył Pan w prestiżowym cyklu SSSuper Drift Cup, jednej z dwóch najważniejszych lig driftowych w Polsce? Jakie cele stawia Pan sobie na ten sezon?
Tak rzeczywiście, w roku 2011 udało się wygrać cykl zawodów SSSuper Drift Cup. Bardzo się z tego cieszę, bo jak Pan zauważył, to mój największy dotychczasowy sukces. Cel numer jeden na ten sezon jest prosty: ciągle cieszyć się tym co robię, przekazywać poprzez jazdę tą pozytywną energię kibicom. Tak jak pokazał końcowy sukces końcowy w 2011 roku — wygrywanie zawodów to zasługa całego teamu. Jeżeli wszystko będzie grało, to postaram się powalczyć o pierwszą trójkę w driftingowych mistrzostwach Polski (TOP3).
A na dalszą przyszłość?
W ubiegłym roku (jeszcze przed sukcesami w SDC) tata powiedział mi, że w 2014 roku, opanujemy drifty i będziemy wygrywać. Ja jestem cierpliwy. Mam nadzieję że największe sukcesy dopiero przede mną.
W środowisku driftowym cieszy się Pan dużym poważaniem nie tylko ze względu na wyniki, ale też postawy fair play? Zdarzało się, że pożyczał Pan swoje własne auto, konkurentowi, któremu popsuł się jego własny drifotwóz. Czy takie zachowania są powszechne w tej dyscyplinie? Czy są granice tego typu pomocy?
Środowisko driftowe to bardzo specyficzna grupa ludzi. Pomimo rywalizacji nieodłącznym i bardzo ważnym elementem jest przyjaźń. Wszyscy bardzo się szanujemy, pomagamy sobie i mamy jeden wspólny cel, by drifting stał się najbardziej popularną dyscypliną sportów motorowych w Polsce. Jak Pan zauważył sam niejednokrotnie użyczałem auta kolegom z innych teamów, ale gdy ja byłem w potrzebie, także zawsze miałem auto któregoś z kolegów do dyspozycji.
Jaki klimat do driftu panuje w Toruniu? Czy ten sport będzie się rozwijał w naszym mieście? Ilu zawodników driftowych jest aktualnie związanych z Grodem Kopernika?
Toruń to miasto z wieloma tradycjami w motorsporcie, choćby w żużlu. Posiadamy tor, który idealnie nadaje się do driftu, a to naprawdę duży atut. Z torunian czynnie biorących udział w zawodach pozostałem w tej chwili tylko ja. Maksymilian Grabowski w tym roku zawiesił starty. Z naszego regionu pochodzą jeszcze Szymon Budzyński (Inowrocław) i Marcin Mospinek (Włocławek).
No, to może dodajmy jeszcze w tym miejscu, że PUZ Drift Team, zespołowy mistrz Polski, w barwach którego walczy “Mospin”, jest z podtoruńskiego Lubicza. Jest też kilku młodych kierowców z Torunia i okolic, którzy mają auta przygotowane do jazdy bokami i już pomału trenują, żeby dojść do poziomu umożliwiającego im rywalizację w zawodach (choćby w klasie Fun wspominanego cyklu SSSuper Drift Cup). Z kolei pochodzący z Warszawy Michał “Obebo” Przybylski, zawodnik ADEX Drag & Drift Teamu, jest jednocześnie członkiem jednego z toruńskich klubów motorowych. Inny kierowca Mercedesa pobudowanego do driftingu, “Mati” z Wąbrzeźna, już zaczyna pojawiać się w kwalifikacjach takich zawodów Drift Open i ma nadzieję osiągnąć poziom, który za jakiś czas pozwoli mu nawiązać walkę z bardziej doświadczonymi kolegami. Życzmy sobie wszyscy, ażeby drifterów, przedstawicieli tej jakże widowiskowej dyscypliny motosportu w regionie kujawsko-pomorskim stale przybywało. A czego najczęściej życzy się fanom jazdy bokami?
Połamania zderzaków.
No, to my Panu tym samym tego serdecznie życzymy. Dziękujemy za rozmowę.
Również dziękuję. Pragnę przy okazji podziękować mojemu sponsorowi, firmie BUDMAT Auto, za wsparcie, które umożliwia mi walkę z najlepszymi. Dziękuję również firmom TomaRacing i G‑Garage za zbudowanie niezawodnego samochodu.